"Lecz kucharka, która zjawiła się nagle w westybulu z miną pełną rozpaczy, zatrzymała go na chwilę. Oświadczyła, że nie przyjmuje odpowiedzialności za obiad, gdyż na czwartą zamówiła u pasztetnika z Marchinnes paszteciki w kruchym cieście i do tej pory na nie czeka. Na pewno pasztetnik zawieruszył się gdzieś po drodze, zląkłszy się tych bandytów. A może splądrowali mu wózek. Wyobrażała sobie brzuchy trzech tysięcy nędzarzy domagających się chleba. W każdym razie woli uprzedzić pana dyrektora, że prędzej wyrzuci cały obiad pod blachę, niż miałaby go zepsuć z powodu rewolucji."