"Pewien parafianin (we wsi mówią, że Ukrainiec i złodziej), jeden z nielicznych tutaj ludzi po studiach, zadzwonił do kurii. Powiedział komuś, kto się nie przedstawił, w jakiej sprawie dzwoni, ale biskupa nie zastał. Poprosił o jego numer komórkowy. Sądził, że duszpasterz ma czas dla wiernych, a jego numer telefonu jest powszechnie dostępny. Swą prośbą wzbudził zdziwienie rozmówcy w kurii, uśmiech nawet. Człowiek po studiach nie rozumie dlaczego. Chrystus dałby zapewne numer swojej komórki. Biskupia komórka jest tajna."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz